sobota, 22 czerwca 2013

Z grubej rury: Allahu Akbar

      Kiedy David Cameron wychodził na spotkanie z mediami, tuż po walnym zgromadzeniu rządowego Komitetu Kobra w Whitehall, miał przed oczami film nagrany telefonem komórkowym, na którym widać, brutalne morderstwo angielskiego żołnierza w Woolwich, południowo-wschodniej dzielnicy Londynu. Można na nim zauważyć, jak dwaj młodzi mężczyźni atakują nożem Lee Rigby - żołnierza czynnej służby - praktycznie odcinają mu głowę krzycząc "Allahu Akbar", a potem podbiegają do przerażonych przechodniów i każą się filmować. Wszystko to dzieje się w biały dzień. Na środku ulicy.

   Cameron był skupiony. Zapewne mówił w myślach: "nie daj się ponieść emocjom, nie daj się sprowokować". Z jednej strony chciałby przemówić głosem zwykłego Anglika, który jest przerażony tym co zobaczył, który chce wyrazić swoją dezaprobatę dla imigrantów, którzy pragną powadzić Świętą Wojnę na obczyźnie, mordując niewinnych ludzi w ramach swojej religii. Ale jest premierem jednego z najsilniejszych europejskich mocarstw i musi przemawiać jak premier, nie Anglik.
Wszedł na mównicę, wziął głęboki oddech i powiedział: "Ten akt terroru był nie tylko atakiem na Wielką Brytanię i na angielski styl życia. Był też atakiem na islam i na wspólnoty muzułmańskie, które wnoszą tak wiele do naszego społeczeństwa". Po tych słowach przełknął ślinę, jakby zastanawiając się, czy na pewno nie pomylił słów. Cameron wiedział, jak ważna jest to wypowiedź i jak wiele on i Anglia mogą stracić, jak wielu ludziom mogą się narazić, jeśli nie wypowiedziałby tego drugiego zdania.

         Stop islamizacji Europy. To zdanie coraz częściej pojawia się na ustach wielu. Zdają sobie oni sprawę, że jeśli tempo napływu muzułmanów do krajów europejskich będzie dalej tak duże, za parę dziesięcioleci kultura i religia tych krajów zostanie wyparta przez Islam.
Mówi się, że jeśli wskaźnik urodzin w danym kraju jest poniżej 2, kraj ten będzie systematycznie kulturowo i demograficznie wymierał, gdyż więcej ludzi będzie umierać, niż się rodzić. Tak się składa, że w większości krajów europejskich, za wyjątkiem muzułmańskiej Albanii, wskaźnik ten jest grubo poniżej 2.
W dobie wszędobylskiego kryzysu, widać to na każdym kroku. Coraz mniej par decyduje się na więcej niż jedno dziecko, a rząd podnosi wiek emerytalny, bo może się okazać, że w przyszłości nie będzie miał kto pracować na naszą emeryturę.
W typowej francuskiej rodzinie, wskaźnik urodzin wynosi 1,8, a w muzułmańskich rodzinach mieszkających na terenie tego kraju, wskazuje ponad 8. Jak to się ma do tego co widnieje wyżej? Chyba łatwo się domyślić. Za parę dekad Francja stanie się republiką islamską. Podobnie jest w Niemczech, które przewidują, że do 2050 roku staną się państwem muzułmańskim, czy w Holandii, gdzie dziś połowa noworodków to muzułmanie.
Nieżyjący przywódca Libii, Muammar Kadafii,  powiedział kiedyś: "Allah da zwycięstwo Islamowi w Europie bez miecza, bez użycia broni i bez podboju. Nie potrzebujemy terrorystów, nie potrzebujemy samobójców". Czy był prorokiem?
   
 Część winy za cały ten proces islamizacji, widzę w działaniach rządów największych państw. Według praw przez nie ustanowionych, muzułmańskim kobietom pozwala się robić zdjęcia do dokumentów w nakryciu głowy, na których widać tylko oczy. Na lotniskach obywatele tej narodowości, nie muszą zdejmować butów, bo to obraża ich uczucia religijne. W jednej ze szkół w Wielkiej Brytanii, dyrektor zakazała używania słów "wielkanocny zajączek", "Wielkanoc" twierdząc, że kojarzy się to z chrześcijaństwem i może obrażać uczucia wyznawców innych religii. Zaraz, zaraz. Po pierwszych atakach terrorystycznych, znacznie podniesiono standardy bezpieczeństwa dla wszystkich jednakowo. Dziś przechodząc przez odprawę celną, musimy zdjąć buty, dajemy się prześwietlać z każdej strony, zdjęcia w paszportach wyglądają jak z kroniki kryminalnej. Ma być widać na nich uszy bez kolczyków i odsłonięte czoło, mamy zakaz uśmiechania się, bo to powoduje, że nie wyglądamy naturalnie. W imię czego? Bezpieczeństwa? Czy my jesteśmy zagrożeniem sami dla siebie? Dlaczego my jadąc do krajów arabskich musimy się dostosowywać to ich prawa, a oni przyjeżdżając do europy, czy ameryki, mogą żądać własnych praw i lżejszego traktowania ze względu na religię? Nie zdajemy sobie sprawy, jak nasze prawa zostały ograniczone po 11 wrześnie 2001 roku. Jak sami sobie je ograniczyliśmy. To terroryści wygrywają w tej "walce", bo to my żyjemy w strachu, to nasze życie się zmieniło. Ich nie można choćby na lotnisku traktować w ten sam sposób.

    Skupmy się na czymś bardzo ważnym. Muzułmanin, to nie synonim słowa terrorysta. Wierzę, że znaczna część tego społeczeństwa, to nie radykałowie, który chcą prowadzić otwarty Dżihad, w cywilizacjach europejskich, w których są gośćmi. Jednak nie podoba mi się, że sami stwarzamy prawa i warunki dla imigrantów muzułmańskich, ograniczając przy tym nasze własne. To moja opinia. Mam do niej prawo.
      Jeden z dwóch młodych ludzi, którzy w Londynie zamordowali brytyjskiego żołnierza, mówił do skierowanych w niego telefonów komórkowych, że zrobił to, aby sprzeciwić się wkraczaniu zachodu w świat islamu. Pomijając kwestię wojny w Iraku i Afganistanie, czy ten młody człowiek, uzbrojony w nóż, z zakrwawionymi rękami, w biały dzień, w Londynie, właśnie brutalnie nie wkroczył w świat zachodu?


Z grubej rury - cykl artykułów o tematyce ogólnej, często uważanych za kontrowersyjne. Prezentowane w nich opinie są tylko i wyłącznie moją własnością, zakaz kopiowania jakichkolwiek treści bez mojej zgody.

6 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą w większości, bardzo dobrze opisałeś tą sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie właśnie PRODUKOWANIE tych muzułmańskich dzieciaków na potęgę to jest właśnie Dżihad. Nie chcę mieszkać w miejscu gdzie tacy ludzie się panoszą, radykał czy nie - koran jest jeden a on nawołuje do zabijania niewiernych. Albo będziemy Twardzi i nie pozwolimy na ŻADNYCH muslimów (żadnych meczetów, istniejące zniszczyć lub nanieść takie embargo, żeby się oni wynieśli, o dodatkowo wszelkie modlitwy tylko w języku polskim!) w Polsce albo przegramy wojnę (tak to jest już wojna)i nasze córki oraz wnuczki będą gwałcone, prześladowane i zabijane.

    Takie jest moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anglik - pisze się z dużej litery. Artykuł to musztarda po obiedzie, temat Woolwich jest już wyeksploatowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za czujność - poprawione. A co do tematu - ten post nie jest tylko o Woolwich, co łatwo zauważyć czytając całość.

      Usuń
    2. Sorry, ale "wyeksploatowany" do kiedy? Do kolejnego dnia, kiedy jakiś matoł naskoczy na niewinnego człowieka na ulicy i obetnie mu głowe w imię "Boga"?! Do kiedy, po raz kolejny, wkroczą do szkoły jakieś pojeby i pozabijają dzieci i nauczycieli, bo mieli "ciężkie dzieciństwo"?!
      Nie, temat nie jest wyeksploatowany" i nie jest zamknięty.

      Usuń
  4. Cameron się po prostu boi-co za mięczak, współodpowiada za ten stan rzeczy, zgodzili się na to że wpóśćili wroga do swojego kraju- powinien podać sie do dymisji-ale nie ma już honoru i Boga w Europie.

    OdpowiedzUsuń